Wykonanie: xxx
|
w Jasieńcu. Jednak było kilka osób z Jasieńca Nowego, którzy wypowiedzieli się przeciwko przyłączeniu ich do nowej parafii. Jak napisał ksiądz Wincenty Młodożeniec, kiedy został odczytany dekret erekcyjny o przyłączeniu poszczególnych wiosek, w tym także Jasieńca Nowego do nowej parafii Jasieniec Iłżecki, rozgorzała wielka burza, protesty, a nawet delegacje do biskupa. Mieszkańcy Jasieńca Nowego twierdzili, że zostali oszukani, bo nikt ich nie pytał, czy wyrażają zgodę, by należeć do parafii Jasieniec. Dwóch ludzi z Jasieńca Górnego przeszło przez wioskę zbierając składkę na potrzeby kaplicy w Jasieńcu Iłżeckim prosząc, aby każdy się podpisał i tę listę w czasie plebiscytu przedstawiono, jakoby mieszkańcy Jasieńca Nowego zgadzali się, a tak w rzeczywistości nie było. Ksiądz Młodożeniec napisał prośbę do księdza biskupa Jana Kantego Lorka o cofnięcie dekretu w sprawie mieszkańców Jasieńca Nowego i z powrotem przyłączenie ich do parafii Iłża. Motywował to w ten sposób: „Są to ludzie zupełnie obcy dla właściwego Jasieńca, gdyż są to przesiedleńcy z wioski Lipie, która kiedyś należała do parafii Iłża, później do Wierzbnika w Starachowicach, potem znowu do Iłży, a teraz mieliby należeć do czwartej z kolei parafii Jasieniec Iłżecki. Jako przybysze nie zgrali się społecznie z mieszkańcami właściwego Jasieńca, nie utrzymywali z nimi żadnego kontaktu, a znowu ci zawsze źle traktowali tych kolonistów i stąd ta zaciekła nienawiść. Mieszkańcy Jasieńca Nowego do Iłży mają kolej wąskotorową i drogę suchą, twardą - szosę, natomiast do Jasieńca drogę błotnistą, jakieś boczne, okrężne ścieżki, którymi trudno dostać się do kościoła, a wiosną, jesienią, zimą jest to prawie niemożliwe”. Ksiądz biskup po prośbie księdza Dziekana Młodożeńca i po dwóch delegacjach ludzi z Jasieńca Nowego był nieubłagany i odpowiedział, że nie może cofnąć dekretu, natomiast kazał księdzu Młodożeńcowi uspokoić malkontentów. Wówczas to mieszkańcy Jasieńca Nowego nie dali za wygraną i wysłali delegację do Warszawy do Ministerstwa Sprawiedliwości w swojej sprawie. Wszystko jednak zakończyło się pozytywnie i decyzją z dnia 24 maja 1956 roku Nr 2069/ 56 ksiądz Biskup Jan Kanty Lorek stwierdza, że Jasieniec Nowy nie był przyłączony dekretem do parafii Jasieniec Iłżecki, stąd zawsze należał i należy do parafii Iłża. Biuro Projektów Typowych Budownictwa Miejskiego nie miało żadnych zastrzeżeń odnośnie lokalizacji kościoła związanych z przedsięwzięciami inwestycyjnymi - przemysłowymi związanymi z budową zakładów i kopalni piasków żelazistych. Teren pod projektowany kościół jest centralnie położony w stosunku do granic parafii. Budowlana Komisja Dekanalna dekanatu iłżeckiego projekt budowy nowego kościoła zaaprobowała z dniem 17 lutego 1957 roku. Mimo tej aprobaty nastąpiła jednak zmiana miejsca budowy nowego kościoła, za czym także opowiedział się główny architekt inżynier Stanisław Kmieciński z Warszawy w piśmie z dnia 3 marca 1957 roku gdyż: - ze względu na szczupłość miejsca trudno jest rozmieścić budynek kościelny z zabudowaniami, bo parcela ma tylko 47m szerokości - dostęp do parceli jest bardzo trudny wręcz niemożliwy w okresie wiosennym, jesiennym i zimowym, gdyż jest to teren podmokły, sopowaty i stąd byłyby trudności, choćby z dowożeniem materiałów budowlanych - grunt jest słabonośny, ze względu na wielkie kurzawy sięgające przeciętnie do 1,5 m w głąb, za którymi idzie mułek wodnisty, a zwarta masa, która mogłaby utrzymać fundamenty (glina ) dopiero jest na 7 m. - teren ten został porzucony przez samych inżynierów, którzy mieli tu budować osiedle robotnicze - w przyszłości w związku z rozbudową obiektów przemysłowych, kościół znalazłby się na bezludnym pustkowiu. Zmianę miejsca aprobowały władze kościelne z Ordynariuszem na czele, władze państwowe tj. Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Kielcach, Wojewódzka Komisja Planowania Gospodarczego oraz Powiatowa Komisja Planowania Gospodarczego w Starachowicach. Działka Józefa i Zofii Zaborowskich była za wąska, dlatego nastąpiła rejentalnie zamiana z działką Jana Jaśkiewicza, a dopiero potem została odpisana parafii rzymsko - katolickiej obrządku łacińskiego w Jasieńcu Iłżeckim. Jednak mieszkańcy Jasieńca Dolnego oponowali przeciw zmianie miejsca budowy kościoła. Dlatego wysłali pismo dnia 26 lipca 1957 roku, by zmienił z tego powodu księdza Łapińskiego. W tym samym czasie tj. 23 czerwca 1957 roku Stefan Jarosz kierownik Wydziału do spraw Wyznań wydał decyzję rozpoczęcia budowy kościoła w Jasieńcu Iłżeckim. Ksiądz Łapiński w wyjaśnieniu do biskupa napisał, że nikt nie chce dać odpowiedniego placu, ale każdy umie rościć pretensje. Przy tym zaznacza, że gdy zachodziła konieczność utworzenia cmentarza grzebalnego, nikt nie tylko nie chciał dać ziemi, ale nawet się zamienić. Wówczas ksiądz był zmuszony utworzyć cmentarz z tej ziemi, która miała stanowić środki utrzymania dla kapłana. Pretensje wnoszą ci, których mało widzi się w kościele w ciągu roku. Do Iłży na jarmark chodzą pieszo 5 km, do Starachowic 10 km obarczeni licznymi tobołkami i jest dobrze, a tu chodzi o przesunięcie tylko o 1 km. Należy to przyjąć jako pewnego rodzaju złośliwość, brak ducha Bożego oraz chęć przeszkadzania w budowie kościoła. Jest wiele racji przemawiających za tą zmianą, choćby te, że ostatnio przyjęty plac pod budowę kościoła ma centralne położenie, jest zawsze dostępny, posiada drogę brukowaną, uzbrojenie energetyczne, grunt całkowicie suchy, nie ma kurzaw, położenie ładne, na wzgórzu łagodnie spadającym w kierunku południowym, z dala od obiektów przemysłowych, 200 metrów bieżących od szosy. W związku ze zmianą miejsca budowy kościoła wybuchła wielka wrzawa, ludzie chcieli wywieźć księdza Łapińskiego na taczkach, ale on zamknął się w swoich pomieszczeniach. Te zaś były oblegane do późnej nocy. Gdy ksiądz chciał poświęcić krzyż na drugim placu, wówczas buntownicy zabrali ten krzyż, zanieśli na pierwszy plac i prosili księdza o poświęcenie, na co on odmówił i rzekomo wyzywał ich od buntowników i szatanów. Po tym wszystkim ksiądz Łapiński zaczął źle nastawiać zwolenników planu drugiego na zwolenników
|